Koniec przepadku równowartości pojazdu — ale tylko częściowo
Dotychczas, w określonych przypadkach związanych z naruszeniami przepisów (np. jazda pod wpływem alkoholu lub innych środków), sąd mógł orzekać przepadek równowartości pojazdu nawet wtedy, gdy samochód nie był własnością sprawcy. Oznaczało to, że osoba prowadząca pojazd pożyczony, firmowy lub leasingowany mogła zostać obciążona sankcją finansową odpowiadającą wartości auta, które nie należało do niej.
Nowe rozwiązanie likwiduje obligatoryjny przepadek równowartości w takich sytuacjach. W miejscu tej instytucji wprowadza się świadczenie pieniężne — tzw. nawiązkę, której wysokość może wynosić od 5 000 do 500 000 złotych. To sąd decyduje o wysokości tej kwoty, kierując się okolicznościami sprawy, a nie wartością samego pojazdu.
Kiedy przepadek pojazdu nadal obowiązuje?
Choć przepadek równowartości zostaje zniesiony w większości przypadków, przepadek samego pojazdu nadal może być orzekany, jeśli kierowca był jego wyłącznym właścicielem i dopuścił się czynu określonego w art. 44b Kodeksu karnego. Oznacza to, że w praktyce rozwiązanie nadal funkcjonuje — ale w znacznie bardziej restrykcyjnych granicach, mających na celu lepsze dostosowanie sankcji do okoliczności sprawy.
Dlaczego ustawodawca zmienił przepisy?
Projektodawcy oraz eksperci prawni podkreślają, że zmiana ma na celu usunięcie wątpliwości konstytucyjnych dotyczących poprzedniego sposobu orzekania przepadku równowartości. Dotychczasowe rozwiązanie było krytykowane m.in. za brak indywidualizacji kary i możliwość karania właściciela pojazdu niebędącego sprawcą czynu.
Nowy model — większa rola sądu i adwokata
W nowym systemie sąd zyskuje większą swobodę decyzji — nie jest już związany wartością pojazdu, który prowadził sprawca, ale może ocenić ciężar naruszenia i możliwości finansowe osoby oskarżonej. W rezultacie przygotowanie argumentów obronnych staje się bardziej znaczące, a rola pełnomocnika (np. adwokata) może mieć istotny wpływ na wysokość nawiązki orzeczonej przez sąd.
















